niedziela, 27 kwietnia 2014

Głupie serce ma takie DNA - analiza tekstu

Loka (świat, sfera) — w religiach dharmicznych rejon w zaświatach lub subtelny wymiar egzystencji zwyczajne niedostępny percepcji żyjących na Ziemi ludzi, lub też w syntetycznym ujęciu sfery jednocześnie psychiczne i kosmiczne.

Tyle wikipedia. Z kolei last.fm podaje, że Loka to rockandrollowa (WTF) grupa, łącząca taneczne rytmy z przebojowymi melodiami. Przebojowe są, nie da się ukryć, wystarczy że raz poleci w pracowym radiu i człowiek cały dzień śpiewa, że nanana za miłością gna, głupie serce ma takie DNA. Na potrzeby notki jeszcze raz skatowałam się tym gównem (sąsiedzi usłyszeli i teraz będę musiała wychodzić z workiem na głowie) i nadszedł czas, żeby się wyżyć na autorach.



Teledysk ewidentnie ściągnięty od Donatana, tyle że nieco mniej udany, bo o ile ubijanie masła i oblewanie się mlekiem budzi pewne interesujące skojarzenia, o tyle obieranie ziemniaków nie zalicza się do specjalnie erotycznych czynności, a w ogóle TO CO TAM KURWA ROBI KOLEŚ PRZEBRANY ZA HOT DOGA. Pan Hot Dog suszy sobie garnki na płocie, udaje kozła i jest karmiony z ręki przez uroczą Słowiankę, następnie wywołuje eksplozję kuchni węglowej przy użyciu dezodorantu, za co zostaje następnie potraktowany tzw. liściem. Czyli rozrywki jak na każdym polskim osiedlu.

Przejdźmy jednak do analizy tekstu.

Jesteś ulotna,jesteś marzeniem
Jak muza rzucasz zdania, nadajesz im znaczenie


Czyli mamy dharmiczny wymiar egzystencji oraz zapowiedź, że cały tekst prawdopodobnie nie będzie traktował totalnie o niczym. Być może muza autora nie nadała mu znaczenia lub nie jest ono dostępne poza sferą kosmiczną.

Mam Cię pod skórą, pod powiekami


To efekt jest motyla bo świat się zmienia cały

Anegdota o efekcie motyla odnosiła się pierwotnie do meteorologii i do tego, czemu nie da się zrobić dobrej prognozy pogody na okres dłuższy niż kilka dni. Po prostu jest za dużo zmiennych o pozornie małym znaczeniu, żeby przewidzieć wszystkie możliwe okoliczności. Na chwilę obecną pojęcie efektu motyla pełni mniej więcej taką samą funkcję jak cytat z Heraklita o niewchodzeniu dwa razy do tej samej rzeki - tj. tekstu powtarzanego tyle razy bez żadnego zrozumienia, że całkiem oderwał się od pierwotnego sensu. Ale jak przekonamy się przy okazji refrenu, autor nauki specjalnie nie poważa.

Gdy tylko mrugniesz czuje jak, jak ziemia mi ucieka pod nogami

Ucieka POD nogami. Aha.

gify z Tennantem zawsze na propsie

I wszyscy razem:

Cały czas za miłością gna, głupie serce ma takie DNA
Cały czas za miłością gna, głupie serce ma takie DNA
Cały czas za miłością gna, głupie serce ma takie DNA

itd.

Noż kurwa mać. Serce jako element ustroju ma takie samo DNA jak oko, ręka czy dupa. Nazwijcie mnie nerdem, ale cholernie mnie to razi. I wiem doskonale, że to metafora, ale za chuja nie przyjmę i nie zaakceptuję takiej metafory, bo to jest wiedza na poziomie bodajże wczesnej gimbazy i jak dla mnie to równie dobrze mogliby śpiewać np.

Cały czas krąży wokół Ziemi,
głupie Słońce na skutek sił ciążenia


Przejdźmy do kolejnej zwrotki.

Choć Twoja dusza jest nieśmiertelna
To strzała Cherubina dosięga Twego serca


Nie wiem, co ma jedno do drugiego. I po co w ogóle ten wtręt o nieśmiertelnej duszy, który ma się do całości tekstu jak pięść do jeża, pewnie tak napisali żeby się rymowało.

Czujesz jak boli zraniona duma
Jak się przelewa w myślach modlitwa nieuchwytna


Przelewać to się może w żołądku, pozostając przy fizjologicznych klimatach. Uczciwie jednak przyznaję, że głupie serce mimo niewątpliwego debilizmu jest o poziom wyżej od małej ściemniary.

Kochania tajemnica wieczna, tak nierozważnie romantyczna jesteś

I odniesienie do literatury zapodali, paczcie jakie oczytane chłopaki. Wracamy jednak do refrenu...

Cały czas za miłością gna, głupie serce ma takie DNA

Tak sobie myślę, że można to strawestować i nadać innym częściom ciała osobne DNA. Np.

Cały czas za dupami gna, głupi penis ma takie DNA

albo

Cały czas na żarcie czeka, głupi żołądek ma takie DNA

Na odtrutkę polecam:


Też się wkręca niemiłosiernie i potem cały dzień chodzisz i śpiewasz, że podałem ci rękę, kupiłem czteropak, tak to ja twój gwiezdny chłopak. Przynajmniej tekst jest bezpretensjonalny :D

Jak zostać Grażyną - poradnik dla początkujących

Typowa Grażyna jest koło pięćdziesiątki, lecz nic nie stoi na przeszkodzie, by nią zostać już w wieku 25 lat. Jedyne, co musisz zrobić, to uważać się za starą pannę i jarać się dziećmi swojej siostry. Nie masz siostry lub siostra nie ma dzieci? Błąd, w dzisiejszych czasach rodzina to jedyne, na co możesz liczyć.
Był kiedyś taki dobry mem z typową Grażyną, ale ze względu na ochronę dóbr osobistych idealnie dobrana twarz stuprocentowej Grażyny został zastąpiony panią ze stocka i mem umarł śmiercią naturalną. Ogólnie trochę żal, że imię o literackim pochodzeniu (Mickiewicz i te sprawy) i ciekawym źródłosłowie (lit. graži – piękna) jest obecnie poniewierane przez głupie skojarzenia takich prostaków jak ja, no ale cóż poradzić, same Grażyny są winne.


Główne tematy rozmów w towarzystwie Grażyn to firany, dzieci, przepisy na ciasta i sałatki gyros oraz firany. Serio, w momencie kiedy zaczynasz poświęcać swój czas i uwagę firanom, jesteś stracona dla świata. Aczkolwiek nie dla rodziny, bo rodzina jest najważniejsza w dzisiejszych czasach.

Święta to piękny czas w roku. Przed świętami zdejmij firany, umyj okna gazetą i denaturatem, wypierz firany, wyprasuj firany, powieś firany, zdejmij ponownie, wypierz, wyprasuj. Rozwieś. Zdejmij ponownie, bo się zakurzyły przy ścieraniu kurzy z kolekcji porcelanowych piesków, papieży i delfinów. Wypoleruj wszystkie papieże i wyprasuj również ścierki kuchenne. Chodź głodna przez trzy dni, krzycząc, żeby nic nie jeść, bo to na święta, po świętach płacz, że tyle się zmarnowało.
I takie to życie. Co zrobisz? Nic nie zrobisz.

Na córki mów per córy i od małego powtarzaj im, że ty się dziecko ucz, bo bez nauki nic nie osiągniesz. Po studiach obowiązkowo powrót do rodzinnego Węgorzewa, ślub i zamieszkanie u rodziców, bo kto ci pomoże jak nie rodzina w dzisiejszych czasach. O mężu mów z kolei stary, koniecznie kupuj za niego gacie i skarpety, bo facet się na tym nie zna. Z kuchennych spraw można go oddelegować jedynie do rozpalania grilla, kiedy na majówkę przyjedzie szwagier z rodziną i dzieciaczkami.
W sędziwym wieku czterdziestu lat trwała jest obligatoryjna, opcjonalnie na wesele córy można zaszaleć z fryzurą typu David Bowie jako Ziggy Stardust.


Na koniec staty z ostatniego tygodnia. Jak widać, mamy tu pewne ciekawostki (vide drwale i delfiny), ale niezmiennie od momentu publikacji notki na pierwszym miejscu króluje mała ściemniara.


Szczególnie urzekła mnie pisownia pozycji na samym dole. Ostatnio w radiu w pracy często słyszę, że nanana, za miłością gna, głupie serce ma takie DNA. Myślę, że warto również przeanalizować to arcydzieło w którejś z kolejnych notek chociażby dla wygenerowania sztucznego ruchu.

wtorek, 1 kwietnia 2014

ZWOW 52, 53 i 54



To jest workout na miarę naszych możliwości. Ten workout to apel do władz i do społeczeństwa: ruszcie dupy i zróbcie coś ze swoim życiem.
Jump plank w ilości takiej w sam raz, nawet bardziej kardio niż cokolwiek na ramiona, przeplatany błogim rozciąganiem. Ćwiczenia na abs w ilości również w sam raz i też z rozciąganiem. Następnie ćwiczenia na nogi i pośladki z bardzo umiarkowaną ilością skakania i znowu stretching. Zmęczyć się do porzygu nie sposób, dobre zarówno dla dziuń robiących bardziej pośladki niż cokolwiek innego, jak i dla ludzi wykonujących pracę siedzącą, chcących dla odmiany wygiąć sobie kręgosłup w drugą stronę.
A to wszystko w piętnaście minut z palcem w dupie.
Jest jeden szkopuł. Mianowicie przysiady na jednej nodze. Ja nie chwaląc się umiem je zrobić. Dziesięć takich przysiadów to już niezły trening dla nóg. Ogólnie Paul Wade w książce "Skazany na trening" strasznie leje z pakerów, którzy groźnie wyglądają, a nie umieją nawet zrobić przysiadu na jednej nodze. Mój sensei określał ich z kolei uroczym mianem fizolków i twierdził, że notorycznie uszkadzają sobie kończyny, nie umieją nastawić nosa po złamaniu itp., a gdyby chodzili na judo, to by tego nie było.
Ale mniejsza z tym, dobrze jest zacząć trzymając się czegoś, a potem opierając jedną nogę na drugiej (na kolanie - nie wiem, jak to opisać). Po dwóch tygodniach można powiedzieć, że nie jest się fizolkiem.



ZWOW 53 jest o tyle podobny, że również bardzo przyjemny, niezbyt męczący i przeplatany rozciąganiem. Również mamy ćwiczenia na brzuch i przysiady w ilości umiarkowanej - raczej nic z tych rzeczy nie będzie boleć na drugi dzień. Tutaj dochodzą jednak zmodyfikowane pompeczki, cztery serie po dziesięć powtórzeń. Nie płaczcie, że nie umiecie, ja też nie umiałam, to taka ściema dla ubogich duchem, najpierw można robić damskie, a potem pomału się przestawiać.
To wszystko również w piętnaście minut, bez dodatkowego sprzętu.



54 jak wyżej, tyle tylko, że bardziej grozi bólem dupy w sensie pośladków, nóg itp. Dochodzi tutaj dodatkowe obciążenie, które nie każdy posiada, szczególnie po podziale majątku z byłym facetem, ale od czego są butelki z wodą - jak dla mnie za lekkie, ale lepsze to niż nic, a na początek są w sam raz. Osobiście zamierzam teraz kupić wodę w baniaku i używać zamiast kettleballa :P
Bardzo dobry workout, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, jak robi brzuch, pośladki i nogi. Przy tym również raczej lajtowy, bez potu lejącego się strumieniami i ryzyka omdleń.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...