czwartek, 3 marca 2016

"Z archiwum X" 2016 - czy nadal chcę wierzyć (spoilery)

Nie miałam pojęcia, czego spodziewać się po nowych odcinkach "Z archiwum X", jednak po obejrzeniu finału czuję się względnie usatysfakcjonowana. Dlaczego względnie? O tym pod koniec notki. Po pierwszym odcinku miałam mieszane uczucia, przede wszystkim odniosłam wrażenie, że twórcy postanowili upchnąć w czterdziestu pięciu minutach maksymalną ilość wątków. Wszystkie zagadki z głównej historii powróciły, pojawił się Palacz, pojawiło się obce DNA, uprowadzenia, ciąże wywołane eksperymentami kosmitów. Istny natłok klasycznych motywów, które w oryginalnych seriach pojawiały się stopniowo, podsycając pomału ciekawość widza.

Spodziewałam się, że dalszy ciąg będzie dalej prowadzony w tym samym stylu, spotkało mnie jednak miłe zaskoczenie. Nowa seria zawiera wszystko, co cenię w serialu, a więc niepokojącą atmosferę zagrożenia, świetnie poprowadzone interakcje między bohaterami oraz brawurowe poczucie humoru, jednak ze względu na fakt, że składa się tylko z sześciu odcinków, pozostawia pewien niedosyt. Jedyne, co mogę mieć do zarzucenia, to przesadna dramatyzacja i skupienie na głównych bohaterach - szczególnie wątek dziecka Scully opiera się głównie na sentymentalnych rozmowach pełnych egzaltacji i wielkich słów. Również David Duchovny jedzie chwilami po bandzie, odstawiając popisówę w stylu Hanka Moody'ego. Co do Gillian Anderson, to jak zwykle jest świetna (swoją drogą wygląda chyba nawet lepiej niż w starych odcinkach, z wiekiem pozbyła się pulpaśnych policzków i jeszcze bardziej wyszlachetniała).



W serii mamy dwa odcinki typu "monster of the week", z czego jeden jest wręcz trollski i dużo osób się tym bulwersuje, jak dla mnie spoko. Na tym opierał się cały urok serialu, że poza śmiertelnie poważnymi ludzkimi dramatami mieliśmy też lżejsze wstawki. Bardzo spodobały mi się postacie młodych agentów, mimo że przy ich wymyślaniu twórcy chyba poszli na łatwiznę - zarówno z charakteru i przekonań, jak i z wyglądu przypominają Mouldera i Scully. Rozumiem, że był to celowy zamysł, niemniej jednak fajnie by było, gdyby bohaterowie jakoś się rozwinęli, fajny byłby na pewno spin off z ich udziałem, szczególnie że aktualne tematy dobrze wpasowują się w klimat serialu. Widać to po odcinku o muzułmańskich terrorystach, w którym groza w ciekawy sposób łączy się z groteską. Scena, w której odurzony psychodelikiem Moulder szaleje w Las Vegas jest absolutnie genialna.

Wreszcie finał - od razu muszę ostrzec przed spoilerami, jeżeli ktoś nie oglądał. Cała zagadka, prowadzona misternie przez tyle lat, poszła w pizdu z tym jednym odcinkiem. Rozwiązanie okazało się całkiem satysfakcjonujące, wprowadzając sporo zamieszania i dylematów, zaburzając jednoznaczny podział na dobrych i złych. Przynajmniej ja widzę pewien sens i logikę w depopulacji Ziemi. Oczywiście jest to woda na młyn dla zwolenników wszelkiej maści teorii spiskowych spod znaku NWO, illuminatów i innych reptilian, którzy wyżywają się radośnie na forach internetowych. Podsumowując - niewielka garstka ludzi jest w spisku z kosmitami/masonami/whatever, posiada wręcz nieograniczoną potęgę, zmierza do wyginięcia większości ludzkości, wszystko to jest otoczone bezwzględną tajemnicą. Więcej na ten temat można dowiedzieć się z: internetów, filmów z żółtymi napisami, książek sprzedawanych w taniej książce i marketach, mnóstwa mainstreamowych filmów i seriali... Oh wait.

Czy nadal chcę wierzyć? Tak i nie. W momencie, kiedy znajdę proste i jednoznaczne wyjaśnienie na wszystko, stracę sens życia. Jednocześnie uznam prawdopodobnie, że mój mózg zanikł. Istotą wszystkiego jest właśnie tajemnica, a po dzieciństwie pełnym paranormalnego folkloru do końca życia będę śledzić światła na niebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...