czwartek, 28 stycznia 2016

Niełatwe początki seksuologii - Van de Velde i "Masters of Sex"

Jestem właśnie po pierwszym sezonie świetnego serialu "Masters of Sex", a przy okazji sięgnęłam po "Małżeństwo doskonałe" Van de Velde (Van de Veldego?) kupione kiedyś w antykwariacie.

Stare poradniki potrafią powiedzieć sporo o minionych czasach - osobiście jestem fanką tych dotyczących prowadzenia domu i pielęgnacji, czytając o smarowaniu skóry smalcem, wielorazowych podpaskach i usuwaniu plam za pomocą środków typu benzyna i amoniak, naprawdę docenia się dzisiejsze czasy za drogerie i pralnie chemiczne. Jeszcze bardziej docenia się dostępność środków antykoncepcyjnych i wiedzę na temat seksualności. Na pewno szacun należy się autorowi, który dopiero po długich latach praktyki i wyrobieniu sobie nazwiska mógł opublikować pionierską książkę na temat ludzkiej seksualności. "Małżeństwo" napisane jest specyficznym językiem, łączącym naukowość z literackim polotem, co niekiedy daje niezamierzenie komiczny efekt. O ile w niektórych kwestiach podejście autora nie różni się specjalnie od współczesnego, a bywa wręcz pogłębione, o tyle w innych Van de Velde srodze się pomylił. Kobieta przeżywa orgazm zawsze przy stosunku i równocześnie z mężczyzną - wtf? Ktoś tu pana mocno oszukał. Na końcu notki umieszczę kilka cytatów - niesamowite jest, w jak wyrafinowany sposób można opisać pewne bardzo trywialne kwestie.



Żyjemy w pięknych czasach :D Ha-Joon Chang w książce "23 rzeczy, których nie mówią ci o kapitalizmie" stawia tezę, że pralka automatyczna zrewolucjonizowała świat w większym stopniu niż internet. Ja dorzucę do tego tabletki antykoncepcyjne.

Podobnie jak Van De Velde, tak i William Masters musiał długo pracować na swoją pozycję jako położnik, by móc podjąć badania nad ludzką seksualnością. Było to już po opublikowaniu raportu Kinseya, który mimo niewątpliwie przełomowego charakteru posiadał jeden mankament - opierał się na ankietach, a nie na bezpośrednich obserwacjach, a tym samym pewne dane mogły zostać przekłamane (szczególnie te dotyczące długości penisa). Masters natomiast opierał się na bezpośrednich danych, początkowo obserwując prostytutki, potem z pomocą asystentki Virginii Johnson - ochotników. Rzecz jasna w fabularyzowanym serialu nie sposób uniknąć pewnych anachronizmów czy dramatyzacji, co moim zdaniem jest jak najbardziej wybaczalne. W końcu trudno byłoby oprzeć wciągającą fabułę na mozolnych zmaganiach z przejawami ówczesnej pruderii. Co do Virginii, to w serialu przejawia pewne cechy Mary Sue, ciągnąc jednocześnie badania, studia i wychowywanie dwójki dzieci, a co gorsza lecą na nią wszyscy faceci. O dziwo polubiłam ją mimo tych irytujących cech, aczkolwiek zobaczymy, jak rozwinie się wątek z Mastersem w kolejnych sezonach.

Postać Mastersa (który podobno w rzeczywistości był jeszcze gorszy niż w serialu) również budzi we mnie pewną niezasłużoną sympatię. Pewnie ze względu na skrajny introwertyzm przy jednoczesnej stanowczości - zwróćcie uwagę na różnicę w sposobie bycia, gdy żona skłania go do zwierzeń, a potem gdy ma wygłosić odczyt na temat swoich badań. No dobra, Masters jest wrednym kutasem, ale za to z jakże bogatym życiem wewnętrznym. Zresztą równie ciekawych bohaterów o złożonych motywacjach w serialu nie brakuje, również jeśli chodzi o postacie drugoplanowe, które nie stanowią jedynie tła, lecz tworzą własne historie.

Jeszcze ogólnie o "Masters of Sex". Scenografia, stroje i muzyka są bardzo dopracowane, ale nie tak wylizane jak np. w "House of Cards". Serial ma ponadto spore walory edukacyjne, oddając ducha epoki w niewyidealizowany sposób - poruszone są wątki dyskryminacji kobiet, homoseksualistów i czarnoskórych, ukazano rodzące się ruchy feministyczne, pierwsze doniesienia na temat pigułki antykoncepcyjnej itp. I cały czas mam z tyłu głowy coś w stylu "borze, jak bardzo te kobiety miały przejebane".

Zapomniałam o najważniejszym. Co do samego seksu, to w "Grze o tron" były o wiele odważniejsze sceny, ale nie o to przecież chodzi. Wszystko pokazane jest bardzo gustownie i z klasą, nie ogranicza się do młodych i pięknych, dodatkowo sceny w laboratorium mają jakiś taki fetyszystyczny klimat. Niby serial o seksie, ale zarówno dobry scenarzysta, jak i dobry kochanek wie, że totalnie nieerotyczna sytuacja bywa bardziej emocjonująca niż stosunek.

Pod linkiem historia Williama Mastersa i Virginii Johnson, a poniżej co nieco z Van de Veldego:

Skłonność do ukąszeń miłosnych jest szczególnie silna u kobiet. Kobiety nierzadko pozostawiają po spółkowaniu pamiątki mające kształt zbliżony do poprzecznego małego owalu z podbiegnięciami krwawymi na skórze barków mężczyzny. Dzieje się tak prawie bez wyjątku podczas spółkowania. (true)

Nasienie zdrowego zachodnioeuropejskiego młodzieńca ma zapach świeży, natomiast u mężczyzny jest on bardziej przenikający
(ale że on to badał osobiście?)

Doświadczone kobiety nie mają żadnych wątpliwości co do tego, że istnieją różnice w zapachu nasienia. Znam pewną kobietę, która nagle, po pierwszym stosunku, zerwała z kochankiem, ponieważ nie mogła znieść zapachu jego nasienia.

Liczba normalnie odczuwających ludzi, a doznających podniecenia seksualnego na widok pięknego krajobrazu, wcale nie jest taka mała. Mniej jest natomiast takich, dla których bodźcem seksualnym mogą stawać się kolory i linie - chociaż i tacy istnieją bez wątpienia. (coś w stylu "wszedłem na Giewont i mi stanął")

U wielu kobiet i dziewcząt zapach dołów pachowych z pewnością nie działa przyciągająco. Skutki są tym gorsze, że kobiety nie zdają sobie z tego sprawy. Nie dociera to do ich świadomości.

Obecnie ból porodowy nie jest już rozpatrywany jako czynnik niezbędny, towarzyszący porodowi. Metoda bezbolesnych porodów wykazała, że ból ten powstaje na drodze psychologicznej i spowodowany jest przez skurcze powstające w następstwie lęku: jeśli lęku nie ma, znikają też bóle. - (WEŹ BO CI JEBNĘ, VAN DE VELDE)

Gdy szczęśliwie przeminą lata przejściowe i w końcu pojawi się menopauza, u kobiety - po przykrych objawach związanych z klimakterium - pojawia się era dobrego samopoczucia i fizycznego zdrowia. Jest to zasłużone odszkodowanie od natury za surowe wymagania stawiane kobiecie w okresie dojrzałości płciowej.

Już sam widok piersi - przy odpowiedniej gotowości psychicznej - wywołuje u mężczyzny różnie nasilone podniecenie seksualne, które przy obmacywaniu ich, zwykle pełną dłonią, znacznie się potęguje. (...) Kobieta nierzadko pragnie i szuka tego obmacywania w mniej lub bardziej wyraźny sposób. Mimo tego w ogólności odnosi się wrażenie, że przy tego rodzaju obmacywaniu erotycznym strona aktywna jest silniej pobudzona niż pasywna.

Najprostszym środkiem zwilżającym, zastępującym brakujący śluz przy grze podniecającej jest ślina. Ma ona tę zaletę, że jest środkiem pomocniczym naturalnym (w przeciwieństwie do sztucznych), a przy tym jest zawsze dostępna - jednakże ujemną jej stroną jest niedostateczna skuteczność. Dlatego jest ona bezużyteczna w tych przypadkach, w której środek zwilżający ma ułatwić samo spółkowanie. Przy długotrwałej grze podniecającej wymagane jest częste powtarzanie zwilżania śliną. Trudności powyższe mogą być przezwyciężone, gdy śliny nie przenosi się drogą pośrednią, lecz bezpośrednią, tj. przy stosowaniu gry podniecającej za pomocą ust i języka. (i teraz ogarnijcie, że jest to jedyna wzmianka o seksie oralnym na prawie 300 stron książki)

Świeżo zaślubiona kobieta jest z reguły mniej lub bardziej "oziębła" przy stosunkach płciowych. Musi ona dojrzeć do miłości (w pełnym tego słowa znaczeniu). Jeśli jej się to nie uda, najczęściej dlatego, że mąż nie zadaje sobie żadnego trudu, aby jej w tym pomóc - pozostaje oziębła. Bywa i tak, że to, co zaniedbał mąż, zostaje nadrobione przez innego mężczyznę."

3 komentarze:

  1. Przypomniałam sobie wierszyk Kofty pt 'Bajka 1002-ga':
    'Nawet niebrzydki biust ma
    Ta moja żona pięćset ósma
    Dalej nie można przy dzieciach -
    Patrz: van de Velde plansza trzecia'

    Przez całe lata się zastanawiałam co jest na tej cholernej planszy, heh.

    Mastersów oglądałam w zeszłym roku i, oprócz zarzutów do bardzośnego uwspółcześnienia postaci Virginii, mam dość podobne przemyślenia: doceniam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie na planszy trzeciej jest wykres obrazujący "coitus bez przygotowania z doświadczoną kobietą" :D

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...