Ostatnio dosyć nieoczekiwanie okazało się, że wraz ze zmianą operatora pocztowego przesyłki sądowe można będzie odebrać w różnych nietypowych miejscach. Na stronie internetowej operatora wymieniono w mojej okolicy dwa kioski, co jest o tyle niefortunne, że pani siedząca w jednych z nich całymi dniami przyjmuje wizytacje okolicznych mieszkańców i nawija z nimi o pierdołach. Już miałam wizję plotkowej apokalipsy pod hasłem "PANI A TEN TO MA KOMORNIKA A TA TO SIĘ ROZWODZI", ale o dziwo wczoraj otrzymałam przesyłkę z sądu i od baaardzo ciężko jarzącego pana otrzymałam informację, że w razie awizowania listy są do odbioru w dotychczasowym punkcie pocztowym. Odetchnęłam z ulgą, ale po rozmowie z ww. panem mam poważne wątpliwości co do bezpieczeństwa przesyłek i nie dziwię się już, że klienci wolą dostawać faktury pocztą polską, a nie inpostem. Serio.
Zresztą powaga urzędu powagą urzędu, prokuratura w biedrze czy urząd miasta w żabce też by był śmiechem na sali, ale pragnę zauważyć, że koleś nawet nie pomyślał o wylegitymowaniu mnie, a gdyby to zrobił, to bez podstawy prawnej. Teoretycznie można sobie wyobrazić sytuację, w której toksyczna szwagierka chce rozbić rodzinę i odbiera za kogoś korespondencję sądową. Dlatego pierwszy raz w życiu jestem całym sercem za pocztą i liczę na uwzględnienie odwołania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz