Nie ukrywam, że do obejrzenia trzynastego epizodu dwunastego sezonu Doktora zachęcił mnie tytuł. Starożytny Egipt i Mars - to się zajebiście klei, pachnie starożytnymi kosmitami i teorią spiskową, czego chcieć więcej?
Tak sobie myślę, że na Marsie mogła istnieć kiedyś cywilizacja, która wysłała jakieś niedobitki na Ziemię w momencie, gdy Mars stał się niezdatny do zamieszkania, niedobitki nie przetrwały fizycznie, ale pozostały w zbiorowej świadomości jako bóstwa egipskie czy babilońskie. Wiem, że to głupie, ale teoretycznie możliwe i w ogóle czemu nie, byłoby fajnie.
"Pyramids" to drugi po "Leisure Hive" obejrzany przeze mnie epizod z Czwartym i już na tym etapie propsuję go, doceniam i nie dziwi mnie, że jest to najbardziej popularny Doktor. Jest po prostu szalenie doktorowy ze swoją ekscentrycznością, geniuszem i nieprzewidywalnością, ma przy tym dziwną mordę, a szalonym stylem bycia przypomina Dziewiątego. Nierzadko ratuje sytuację całkiem nieoczekiwanie, gdy wszyscy są już nastawieni na porażkę, mimo żelków i szaliczka potrafi być bezwzględny i twardy.
Napiszę to jeszcze raz: jeśli jesteście w stanie znieść poziom efektów specjalnych w klasycznych Doktorach, to naprawdę warto. Ponownie fabuła wciągnęła mnie na maksa, ponownie wyobraziłam sobie, jakie emocje musiały wiązać się z oczekiwaniem na kolejny odcinek. Tym razem Doktor wraz z Sarą Jane trafiają do wiktoriańskiej posiadłości (w sposób tradycyjny, tj. przeniesieni automatycznie przez TARDIS tam, gdzie akurat dzieją się dziwne rzeczy). Okazuje się, że właściciel domu, kolekcjoner egipskich zabytków profesor Scarman, uwolnił z sarkofagu dziwną i potężną moc, reprezentowaną póki co przez trzy humanoidalne mumie z Marsa...
śmierć z ręki (a raczej klaty) przerażających marsjańskich robotów
Po tym, jak Scarman zaginął, posiadłość przejął Egipcjanin Ibrahim Namin, który za pośrednictwem sarkofagu przyzywa starożytne bóstwo. Dalej zaczyna się szaleństwo i jazda bez trzymanki, wspomniany pokorny sługa egipskiego boga Sutekha zostaje niecnie przez niego wykorzystany do otwarcia czasoprzestrzennego tunelu, przez który Sutekh zamierza dotrzeć na Ziemię. Jest on oczywiście ukrywającym się na Marsie kosmitą, ostatnim ze złowrogiej i szalonej rasy Ozyrian. Sygnał z Marsa zostaje zaś wykryty przez prymitywny radioteleskop wynaleziony przez brata zaginionego profesora, w międzyczasie zaś zaczyna wywierać hipnotyczny wpływ na mieszkańców...
BTW - Sutekh czytany jest dokładnie tak jak się pisze, z niemym "H", co przy niezbyt wysublimowanym poczuciu humoru jest źródłem nieustającej beki.
Jak już wspomniałam, przez wszystkie cztery odcinki fabuła pędzi naprzód jak sonda na Marsa, dłużyzn brak, kryzysy pojawiają się regularnie i wyglądają groźniej niż w większości nowych epizodów (przynajmniej od piątego sezonu). Klimat jest absolutnie niepowtarzalny, pomieszanie steam-punku z zakazaną archeologią i staroświeckim science-fiction. Sarah Jane w porównaniu z Zoe i Peri posiada charakter i wolną wolę, a cała ta dobroć okraszona jest bardzo, ale to bardzo dosłowną muzyką. Dziś po prostu nie robi się takich rzeczy, przy wielokrotnie wyższym budżecie i większych możliwościach technicznych w większości przypadków i tak wychodzi kupa.
Gdzie oglądać klasyczne epizody? Jeśli chodzi o wersję z polskimi napisami, jest to dosyć problematyczne, ponieważ część odcinków została przetłumaczona (napisy dostępne np. na Gallifrey), problem jest jednak z synchronizacją. Osobiście bardzo nie lubię się bawić w ręczne przesuwanie napisów. Niektóre odcinki z wbudowanymi napisami są dostępne na chomiku whomanistyka, online można obejrzeć co nieco na blogu whomaniaki. Wszystkie odcinki (chyba) są dostępne w oryginale na kanale Mr Meat Science na dailymotion i tam też oglądam, niemniej jednak czasami nie jarzę niuansów i muszę co nieco doczytać. Zapisałam się za to na angielski organizowany przez sektę zwaną dla niepoznaki organizacją studencką, co mnie trochę przeraża, bo będą tam mili ludzie i będę musiała z nimi rozmawiać, ale czego się nie robi dla Doktora i ewentualnie dla podniesienia kompetencji.
E, no nie przesadzaj. Skąd pomysł, że będą tam zaraz mili ludzie? ;)
OdpowiedzUsuńMarit