Jakoś dobrnęłam do końca siódmego sezonu, chwilami Matt Smith zaczął ujawniać dość nieoczekiwane cechy i nieco zyskał w moich oczach, niemniej jednak zmęczył mnie niemożliwie. Jeśli chodzi o finał, to spodziewałam się czegoś typu "nadpiszemy czas i to sprawimy, że to wszystko nigdy się nie wydarzyło", wersja z czasoprzestrzenną transmisją z Gallifrey (czy jakoś tak) bardzo zgrabnie wyjaśnia kolejną regenerację i stanowi efektowne zwieńczenie opowieści, która moim zdaniem chyliła się ku upadku (jak mawiała pani od historii z liceum). Dupy mi nie urwało, ale było dobrze.
Potem przeczytałam ten wywiad z Capaldim od tej pory i byłam zajarana nowym sezonem niczym flota Daleków. Po pierwsze: facet jest wkręcony w temat, wychowany na Doktorze i lekko nawiedzony. Po drugie: zapowiada koniec z przesłodzonymi relacjami. Doktor ma być Doktorem, ma być ekscentryczny, dziwny, ma nie rozumieć do końca ludzkiej perspektywy.
I faktycznie Dwunasty jest mocno zagubiony w czasie i przestrzeni, czego zapowiedź mieliśmy w finale (problem ze sterowaniem Tardis). Nowy sezon zaczyna się z rozmachem: w wiktoriańskim Londynie pojawia się tyranozaur, który wypluwa niebieską budkę. Doktor i Clara trafiają do Madame Vastry, która próbuje ogarnąć jego kompulsy i ADHD, a Clara przeżywa, że jest siwy. Oczywiście sytuacja ta nie trwa długo, ponieważ Doktor przejawia z kolei klasyczne objawy Alzheimera i włóczy się po mieście w koszuli nocnej, próbując ratować dinozaura. Dinozaur ulega samozapłonowi.
Okazuje się, że za wszystkim stoją kosmiczne androidy kradnące ludzkie organy pod przykrywką prowadzonej włoskiej restauracji, którym akurat był potrzebny nerw wzrokowy tyranozaura (właśnie dlatego uwielbiam streszczać ludziom odcinki, zawsze dziwnie na mnie patrzą). W momencie, kiedy akcja zaczyna nabierać tempa, Doktor zmienia ukradziony bezdomnemu płaszcz na eleganckie odzienie i jesionki rozmaite, a następnie znów staje się geniuszem. To tak w skrócie.
Fabuła odcinka jest bardzo dobra, może nie idealna, ale akurat na mój pogląd trzeba wziąć poprawkę, bo preferuję najbardziej groteskowe wątki (Tłuszcz, właściciel internetu itp.). Po pierwsze, mamy ciekawe rozkminy: czy po wymianie wszystkich części na nowe nadal jesteśmy sobą, a jeśli nie, to po jakim czasie przestajemy być? Jak długo można żyć złudzeniami i w jakie iluzje można wierzyć tylko po to, by nie tracić nadziei? Po drugie, relacja Clary z Doktorem robi się zdecydowanie ciekawsza, zbyt dużo było w tym odcinku puszczania oczek w stronę fanek Smitha, ale mam nadzieję, że wyewoluuje bardziej w stronę partnerstwa/przyjaźni (która może być również nieco trudna i szorstka).
Wreszcie po trzecie: scena, w której Doktor wyrzuca swojego oponenta przez okno, powaliła mnie na kolana. Jeszcze chyba nigdy nie zdarzyło się (przynajmniej w nowych sezonach, nie wiem, jak w klasycznych), żeby Doktor tak bezpośrednio przyczynił się do czyjejś śmierci, nawet jeśli jest to android-psychopata, tym bardziej, że nawet w tym odcinku nierzadko przejawia specyficzną, nieludzką empatię. Do tego whisky, hipnotyzujący głos i mamy całkiem nowego Doktora, po którym jeszcze nie wiadomo, czego się spodziewać. Twardy zawodnik na ciężkie czasy. Będzie się działo, oj będzie.
Coraz bardziej podoba mi się również wątek Madame Vastry, jest co prawda lekko efekciarski, szczególnie kiedy Madame i Jenny występują w obcisłych strojach i z mieczami samurajskimi, niemniej jednak same postacie są świetnie napisane i zagrane. Zasadniczo relacja typu BDSM jest tu oddana sto razy lepiej niż we wszystkich Greyach i innych śmiesznych popłuczynach po Zmierzchu (bardzo ważny aspekt dominacji psychicznej). No i jest Ziemniak, który niezawodnie podnosi poziom groteski oraz specyficznego humoru. Mnie to bawi, jeśli was nie, to zostaniecie unicestwieni w imieniu imperium sontarańskiego.
Nie muszę tego oglądać. Wystarczą mi twoje absurdalne streszczenia. To chyba lepsze niż odcinki :)))
OdpowiedzUsuńMarit
Czekałam na Capaldiego w roli Doktora jak na Gwiazdkę i jaki to będzie dobry Doktor! Może nawet Clara przy okazji nie będzie taka mdła.
OdpowiedzUsuńWłaśnie też mam nadzieję, że Clara się ogarnie, bo póki co scenarzyści usilnie próbują uczynić ją zajebistą impossible girl itp., a sama w sobie jest raczej bezpłciowa ;) Miłego oglądania.
Usuń