wtorek, 11 sierpnia 2015

Prawdziwa Lamperka już dawno, czyli o czym naprawdę jest Kraina Grzybów

Niespodziewanie nadszedł dzień, na który wiele osób czekało - w momencie, gdy już niemal zapomniałam o Krainie Grzybów pojawił się nowy filmik "Jak poprawnie telefon". Jeśli ktoś jakimś cudem nie zna do tej pory przygód Agatki i wiewiórki Małgosi alias Teufel alias Małgorzata 3000, polecam zapoznać się na początek z kanałem YT i spojrzeć na całość świeżym okiem bez zaburzających odbiór interpretacji.

Już po pierwszym psychodelicznym, hauntologicznym filmiku z serii wypoki i inne paranormalne zaczęły zadawać pytania - kto to stworzył i w jakim celu? Pojawiło się kilka teorii, m.in. ukrytego przekazu o wojnie atomowej (moim zdaniem bardzo prawdopodobna i nieźle uargumentowana), o skutkach zażywania narkotyków, o molestowaniu seksualnym. Prawicowe oszołomy doszukują się w Poradniku Uśmiechu obecności szatana Wypok z kolei twierdzi, że posiada niezbite dowody na komercyjny charakter całego przedsięwzięcia. Nawet jeśli tak jest, to szczerze mówiąc mam to w dupie, poza tym osoba licząca na zarobek zainwestowałaby raczej w produkcję koszulek minecraftowych czy "patriotycznych". A nawet jeśli celem twórców był zysk, to przy okazji powstał genialny projekt łączący nostalgię, lęki i różnego rodzaju corner-eye-stuff, którego nawet nie spodziewałam się odnaleźć w zakamarkach pamięci.



Pierwsze i podstawowe pytanie - czy wszystko musi być tworzone w jakimś celu? Kiedy ktoś wrzuca na youtube film z kotem czy parodię, nikt nie pyta, na co to komu i komu to potrzebne. Kiedy natomiast pojawi się coś faktycznie twórczego, mającego wywoływać w odbiorcy inną reakcję niż beka, zaczyna się ciężka rozkmina. Jako że większość popularnego contentu to właśnie beka, mniej lub bardziej udany sarkazm bądź też próba wkręcenia odbiorcy, to ludzie nie wiedzą, o co chodzi. Szczególnie, gdy groza miesza się z nostalgią, śmiechem i wieloma równoważnymi skojarzeniami.

Kraina Grzybów posiada niewątpliwą przewagę nad creepypastami. Po pierwsze - większość z nich tworzona jest przez gimbusów i dla gimbusów, jako nazbyt dosłowne i wtórne tłumaczenia czy interpretacje amerykańskich horror stories (chociaż mimo wszystko mam słabość do serii Holders). Po drugie - creepypasty straciły urok nowości i mimo, że potrafią wywołać dreszcz grozy, nie ma porównania z tym, co można by było przeżyć, gdyby faktycznie natknąć się na opatrzoną zdjęciem/filmikiem historię pozbawioną kontekstu, a przedstawioną jako prawdziwa. Tak samo, jak Blair Witch Project nie straszy już tak jak kiedyś, nie straszą również opowieści pachnące fejkiem na kilometr. Tylko ludzie, którzy spędzili ostatnie dziesięć lat w piwnicy łykną historię o nawiedzonych plikach czy Slendermanie. Tak btw - osobom lubiącym tego typu internetowe fenomeny polecam poczytać o Chip-Chan i stronie Normal Porn for Normal People - autentyki dziwniejsze niż fikcja, aczkolwiek druga pozycja to prawdopodobnie fejk - jak również zapoznać się z youtubowym kanałem How to Basic.

Wracając do tematu - głównym atutem Krainy Grzybów jest enigmatyczność. Żadnej informacji o autorach, żadnej wyjaśniającej cokolwiek interakcji z komentującymi, z rzadka wrzucane filmiki czy zdjęcia. Bez podlizywania się odbiorcy. Co prawda samą reakcję na projekt można podpiąć pod fejm, jednak przez fejm rozumie się bardziej popularność szafiarek - opartą na apoteozie fizyczności i konsumpcjonizmu, bez podtekstów i ukrytych znaczeń. Nie wiem zresztą, czy twórcom chodziło akurat o masową oglądalność wśród gimbazy, która zadaje dużo głupich pytań, a niekoniecznie chwyta wszystkie hauntologiczne smaczki.



Całość wykonana jest bardzo profesjonalnie, przemyślana i spójna - tutaj dochodzimy do interpretacji, która nasunęła mi się już na samym początku. Kraina Grzybów jest dla mnie jednym z najciekawszych projektów polskiej sztuki współczesnej, sztuki egalitarnej (bo internetowej), tworzącej fałszywe (mimo że pozornie znajome) obszary wspomnień, niepokojącej, inspirującej, surrealistycznej i wbijającej się w podświadomość, oscylującej między absurdem codzienności a nagim przerażeniem. Jest próbą nadania realnej formy półsekundowym lękom i przestrzeniom ze snów (jak u Kuśmirowskiego - napalam się zresztą właśnie wystawę "Palindrom" w Sopocie - czy Bąkowskiego, który bardziej niż Kuśmirowski skupia się na życiu prywatnym). Projekt wpisuje się w modny nurt hauntologiczny, tworząc jednocześnie całkiem nową jakość poprzez umieszczenie prac poza przestrzenią galerii czy nawet przestrzenią miejską. Pozbawione kontekstu spotykają się ze świeżym, pozbawionym uprzedzeń odbiorem i w ten sposób realizują zapewne cel twórcy. I faktycznie - w artykule zamieszczonym w Magazynie Szum autorka wspomina o niewymienionym z nazwiska znajomym artyście, który miał zmontować Poradnik Uśmiechu.

Jakie skojarzenia pojawiają się przy oglądaniu? Oczywiście stare programy edukacyjne, puszczane na lekcjach biologii czy fizyki z zajechanych kaset VHS, opatrzone przerażającą ścieżką dźwiękową i prymitywnymi animacjami. Poza tym pseudoluzackie teledyski z programów dla dzieci, reportaże, w których anonimowi rozmówcy występowali odwróceni tyłem i ze zniekształconym głosem (zawsze mnie to przerażało), telegry, programy kulinarne, pożółkły papier książek ze szkolnej biblioteki, przypadkowy repertuar japońskich kreskówek i teleturniejów - gimby nie znajo. To co nieodłącznie kojarzy się z dzieciństwem, z każdym kolejnym filmem coraz bardziej zjeżdża w kierunku grozy, rozkładu, choroby - zwróćcie uwagę, jak w najnowszym odcinku Agatka wykasłuje kwiaty. Wbrew moim obawom kolejne części nie są tworzone na jedno kopyto, zdaje się, że bohaterka dojrzewa i widoczny jest upływ czasu - pierwsze telegry, szminka, motywy techniki komputerowej (Małgorzata 3000). Czekam z niecierpliwością na kolejne części i zapewne poczekam kolejnych kilka miesięcy, ale warto. Fajnie by było, gdyby autor zainspirował się np. grami na konsole, UFO, filmami przyrodniczymi, kiepskim anime i brazylijskimi telenowelami... Całe bogactwo cudownego popkulturowego shitu, który zalał nas po '89 nadal czeka na odkrycie i reinterpretację. Kraina Grzybów nadal ma niewyczerpany potencjał.

3 komentarze:

  1. Cieszę się, że ktoś, a dokładnie moja Lamperka, postanowiła wyjaśnić coś związanego z enigmatyczną Krainą Grzybów... Najbardziej schizowa i niezrozumiała rzecz na jutubach.
    Oczywiście dalej nic nie rozumiem, ale fajnie się czytało ;)
    Marit

    OdpowiedzUsuń
  2. Na wstępie piszesz, że nie wszystko musi mieć cel, sugerując, że Kraina Grzybów jest właśnie tworem sine ratione. Następnie rozwodzisz się, że hauntologia, że Palindrom, że egalitaryzm. Nadinterpretujesz czy to po prostu klasyczna kobieca sprzeczność?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaki jest cel sztuki? Może faktycznie źle to sformułowałam, miałam na myśli niepotrzebne doszukiwanie się teorii spiskowych.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...