piątek, 19 lipca 2013

Biomet(r) niekorzystny # 1

"Sam już nie wiem, czy to ja jestem popierdolony, czy faktycznie debile dzisiaj dzwonią."

Powyższy tekst padł z ust gościa ode mnie z pracy po tym, jak klient zapytał, ale panie, co to panie kurna znaczy, że wysłano coś Pocztą Polską? No że zwykłym listem, nie wie pan, co to Poczta Polska? Aha... (minuta ciszy) Ale to kurier panie przyjedzie? Nie, wysłaliśmy zwykłym listem, Pocztą Polską. Aha... PANIE, ALE TO DZISIAJ JESZCZE BĘDZIE, JA?

Każdemu zdarza się taki dzień, że nie wychodzi absolutnie nic. Wiadomo, kawa się skończyła, pani w kiosku nie ma jak wydać z dziesięciu złotych, potem do biura przychodzi pan zabrać dystrybutor wody, bo szef nie zapłacił abonamentu (serio) itp. Ogólny wkurw można zwalić na pecha czy cokolwiek. Ale po włączeniu telefonu okazuje się, że co pięć minut dzwonią jakieś oszołomy, aby:
a) wydrzeć ryja
b) zapytać o coś tak głupiego, że nasuwa się podejrzenie o trolling.

Pytanie o Pocztę Polską padło dzisiaj bodajże trzy razy. Nie czy listem zwykłym czy poleconym, nie orientacyjny termin doręczenia, nie jakie dokumenty wysłano, tylko CO TO ZNACZY POCZTĄ POLSKĄ.
Albo dzwoni wkurwiony/oburzony klient, że dostał informację o wysyłce, a jeszcze nic nie otrzymał! No to pytam/sprawdzam, kiedy wysłano. No że wczoraj. Ale to powinno już być!
Albo z cyklu "klient miesiąca". O dziesiątej rano dzwoni dziad narąbany jak stado gwoździ i mówi:
- Dźdźbry. JAaa bym chciaaał por-zmwiać o FYNANSACH.

Dodatkowo patola z budynku mieszkalnego naprzeciwka zaczyna wyzywać się wzajemnie przy akompaniamencie hitu "Ona tańczy dla mnie" i w tym momencie wszystko staje się jasne. Ten BIOMET, konkretnie biomet niekorzystny, o którym mówią w prognozach pogody, to nie jest żadna ściema. I to nie ja jestem popierdolona - to wszyscy danego dnia mają coś z głową. Tak swoją drogą to do dziś byłam przekonana, że mówi się biometR.

Najgorsze jest to, że nie pomagają ani zakupy, ani bieganie, ani bezinteresowna złośliwość wobec ludzi. Ostatnim razem, jak nic nie pomagało, poszłam zrobić sobie piercing, tym razem jednak wolałabym tego uniknąć.

Powzięłam plan pisania magisterki od jutra, okazało się jednak, że biblioteka jest zamknięta w soboty, co oznacza ni mniej ni więcej jak branie urlopu na pisanie. Ponadto mój promotor, który jest starszy od wungla i mówi "przede wszystkiem" uznał, że ani raporty UOKiK, ani artykuły z Rzepy nie mogą robić za źródła. No nie mogą i już, mimo że robią chociażby w podręcznikach akademickich. Rozumiem, że jak ktoś pisze o ewolucji pojęcia roju pszczół od czasów Kodeksu Hammurabiego, to znajdzie full tekstów w zapleśniałych rocznikach Państwa i Prawa, ale niektórzy wolą poruszyć aktualne zagadnienia.

Przyszedł w końcu wieczór, udajemy się po piwo. Do osiedlaka. Wiadomo, że w osiedlaku pogaduszki są na porządku dziennym, ale to akurat szczegół, bo w miejscowym Lopo Karmecie jest to samo. Jedna baba przede mną robi zakupki, niby jest OK.
Pani mnie da dwa jogurty, ale nie te tamte, tylko te co pani wie, i dwie chińskie jak pani ma, albo pomidorowe, albo nie. A mnie pani tak przewiało, no pani no to trzeba uważać na ten wiater, no rehabilitację miałam, taką miałam mordę wykrzywioną przez dwa tygodnie. No jo, no i dwie tatry jeszcze, i czy ja mam mleko, a to pani da te jabłuszka, to zrobię w cieście. A to ten twaróg odłoży, bo chciałam z twarogiem, ale zrobię jabłuszka jednak. Hihihi. A to pani weźnie to mleko, bo by se zaplanowała i nie zrobiła jeszcze. A to pani da, bo by zaplanowała i nie zrobiła. Hihihi.
Piętnaście minut wyjęte z życiorysu. Plus jest taki, że po raz pierwszy piwo z lodówki kupione w tym sklepie było zimne.

Koniec smęcenia. Oby jutro biomet był korzystny. Napiszę może o genialnym i niezapomnianym koncercie Kraftwerka.

1 komentarz:

  1. W takim razie nie wiem, czy to ja jestem popierdolona, czy wszystkie manekiny z prognozy pogody powinny iść na ćwiczenia z niefaflunienia, ale ja też byłam przekonana, że to biometr...
    Emka

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...