Mam taki odchył: dostaję kurwicy, kiedy ktoś powtarza zasłyszane pseunaukowe pierdoły i miejskie legendy. Ludzie łykają dosłownie wszystko bez najmniejszej refleksji. Według popularnego filmu ze Scarlett Johansson wykorzystujemy 10% swojego mózgu. Regularnie w Ikei/Tesco porywa się dzieci na organy. Szalenie hojne firmy rozdają darmowe IPhony i doładowania do telefonów. Antyperspiranty powodują raka piersi (bardzo szkodliwy pogląd, któremu efekty są wyczuwalne latem w miejskim autobusie), a tego można z kolei wyleczyć pestkami z jabłek/olejem z marihuany, tylko złe koncerny to ukrywają.
Einstein przewraca się w grobie, widząc, jak jego twarz firmuje stronę dla debili pt. wiedza bezużyteczna, a nazwisko - łańcuszki mające udowadniać istnienie Boga. Chińczycy trzepią gruby hajs na sprzedaży plastrów i opasek, które nie robią totalnie nic. Hajs trzepią również wróżbita Maciej i Cyganka kręcąca się po Starym Mieście. Bezużyteczna podaje, że po piwie rosną cycki, co jest totalną bzdurą, bo miałabym już miseczkę E, a tu lipa. Klikalność rośnie.
Po ukończeniu szkoły uczeń wie, że Jan Paweł II był gigantycznym człowiekiem, potrafi porównać Żuławy Wiślane (dostałam kiedyś takie zadanie na sprawdzianie z geografii - "porównaj Żuławy Wiślane") i kopiować artykuły z wikipedii, nie potrafi natomiast logicznie myśleć, selekcjonować i weryfikować informacji. Myślenie bywa trudne i niekomfortowe, zdecydowanie wygodniej i przyjemniej opierać się na intuicji, zasłyszanych pogłoskach, przekazach medialnych, budując w sobie poczucie uporządkowanego świata. Świat nie jest uporządkowany ani sprawiedliwy, przypadek odgrywa większą rolę niż sądzimy, a następstwo wydarzeń nie zawsze oznacza ciąg przyczynowo-skutkowy - problem w tym, by uświadomić sobie ograniczenia naszego umysłu, które nakazują nam szukać wzorców tam, gdzie ich nie ma. Pomocne mogą okazać się książki.
Sherry Seethaler, Kłamstwa, przeklęte kłamstwa i nauka
Przystępne i wyczerpujące opracowanie ukazujące, jak działają badania naukowe i jak odsiewać informacje przekazywane przez media. W obecnym chaosie informacyjnym nie ma tak naprawdę bezstronności, poziom etyki dziennikarskiej w większości przypadków leży i kwiczy, więc tym bardziej istotne jest, by nie przyjmować bezkrytycznie medialnych doniesień. Innymi słowy - jeśli onet podaje, że otwarcie parasola w dupie leczy raka, należy najpierw spytać, jaki rodzaj raka, następnie jaka była metodologia badań itp. W efekcie okazuje się, że otwierano parasolki do drinków w dupie myszy, co spowodowało zanikanie komórek rakowych, z tym że grupy kontrolnej nie było, a jednocześnie stosowano inne środki. Jeśli gazeta.pl pisze, że odkryto gen cellulitu, to znaczy, że niedouczony bałwan na śmieciówce przetłumaczył tekst z Daily Mail nie sprawdzając nawet, co wiadomo o genetyce i że nie ma czegoś takiego jak pojedynczy gen warunkujący daną cechę.
Poza komunikatywnym stylem istotną zaletą książki jest fakt, że porusza najbardziej medialne zagadnienia, czyli właśnie kwestie raka, otyłości itp., wskazuje również na grupy interesów pojawiające się w mediach.
Michael Shermer, Why people believe weird things
Książka napisana jakiś czas temu siłą rzeczy nie porusza tak aktualnych problemów jak ruch antyszczepionkowy czy rynek suplementów. Autor analizuje natomiast genezę i założenia innych grup oszołomów typu kreacjoniści czy ludzie negujący holocaust - o ile w tych dwóch przypadkach wyjaśnieniem zdaje się być zwykła głupota, o tyle ciężko podsumować w ten sposób opisane przykłady inteligentnych, wykształconych osób wierzących w porwania przez kosmitów czy bezkrytycznie wyznających filozofię Ayn Rand we wszystkich dziedzinach życia. Tak dochodzimy do kluczowego pytania zadanego w tytule, które zostaje następnie rozwinięte - why SMART people believe weird things? Wyjaśnienie tej kwestii jest złożone i fascynujące, częściowo opierające się na naszej niechęci do wyjścia ze strefy komfortu i weryfikacji głęboko zakorzenionych przekonań.
Niestety brak polskiego tłumaczenia (da się zrobić, chętnie przyjmę hajs), ale książka napisana jest przystępnym językiem.
Daniel Kahneman, Pułapki myślenia
Trudno przyjąć do wiadomości, że nie powinniśmy ufać nawet samym sobie. Zgodnie z paradygmatem nadal obowiązującym w ekonomii i naukach społecznych ludzie są racjonalni - nic dziwnego, skoro każdy pragnie uważać się za rozsądnego człowieka. Musiało minąć sporo czasu, zanim wykazano, że błędy poznawcze są tak powszechne, że racjonalność wyborów dokonywanych w wielu dziedzinach życia społecznego, a w niektórych przypadkach nawet wolną wolę i jakąkolwiek sprawczość można uznać praktycznie za iluzję. Poniekąd jest to zgodne z moimi przekonaniami, aczkolwiek możliwe, że sama popełniam błąd, który można podsumować cytatem ze starego skeczu - "ja wiedziałem, że tak będzie". Post factum wiele osób twierdzi bowiem z pełnym przekonaniem, że przewidziało niespodziewane wydarzenia, mimo iż w rzeczywistości tak nie było.
Wnioski płynące z lektury są niepokojące, podważają bowiem nasz ugruntowany obraz świata i - uwaga - negują sens istnienia całych gałęzi gospodarki. Mało tego - okazuje się, że np. menadżer chcący zracjonalizować proces zgodnie z aktualną wiedzą naukową błyskawicznie wyleci z pracy. Pozycja godna przeczytania i przemyślenia.
*porównaj Żuławy Wiślanne
OdpowiedzUsuńŻuławy Wiślanne sa już porównane. To najbardziej płaski teren, jaki znam :)
OdpowiedzUsuńCo do maritum - ludzie wierzą w różne bzdury, bo tak jest łatwiej. Trudniej jest zdobywać rzetelną wiedzę.
Konkretnie i na temat. Miło czytać wypowiedź człowieka myślącego.
OdpowiedzUsuń