piątek, 15 maja 2015

O słoikach i e-paleniu

Miałam ostatnio okazję pooglądać TV - w przerwie między reklamami środków na niespanie, niesranie oraz zdrowych cukrowych przekąsek dla dzieci z cukrową polewą w pysznej cukrowej posypce pojawił się program pt. "Słoiki". Jest to kolejny pseudodokument typu "Trudne sprawy", marketingowo genialny w swej prostocie - nie trzeba płacić aktorom ani scenarzystom, ludzie pracują za sześciopak i miskę ryżu, a oglądalność rośnie.

"Słoiki" opowiadają o ludziach z małych miejscowości szukających szczęścia w Warszawie i standardowo powalają realizmem - biedne studentki mieszkają w odjebanych apartamentach i dostają pracę tylko i wyłącznie po znajomości, w sumie nie przeglądając nawet ogłoszeń. Lachon (26 l.) będący głównym bohaterem odcinka dołącza do koleżanki mieszkającej w Warszawie i poznaje szefa agencji reklamowej, profesjonalistę w każdym calu, który proponuje jej posadę - oczywiście bez doświadczenia, nie widząc CV i nie zadając ani jednego merytorycznego pytania, bo i po co. Laska (26 l.) cała uradowana, nie podpisując umowy, stwierdza, że ma pracę, po czym w ramach nowych obowiązków udaje się na korpo imprezę dla bananów. Następnie bzyka się z nowym szefem (30 l.), zostaje nakryta przez jedną z pracownic (28 l.), na drugi dzień przychodzi do pracy i dziwi się, że nikt jej nie lubi, a umowy niet. Smuteczek.

Była kiedyś taka reklama (nie pamiętam czego, ale obstawiam, że jakichś supli) o straszliwie zapracowanej korpo kobiecie biznesu, która przedstawiała swój napięty grafik, składający się z lunchu z przyjaciółmi i kolacji z Tomkiem. Tak mniej więcej wygląda praca biurowa w "Słoikach", jak również w większości polskich programów TV.

Powróćmy jednak do naszego lachona (26 l.). Po porażce w agencji reklamowej poznaje chłopaka swojej współlokatorki, który jest - jakże by inaczej - szefem fundacji. Pracuje dla niego przez jakiś czas, a w międzyczasie pojawia się przypadkowy wątek rodem z The Room - matka (49 l.) głównej bohaterki (26 l.) odwiedza ją i oznajmia, że ma raka piersi. Bohaterka zwierza się swojemu szefowi, który odprowadza ją do domu, zaczynają się całować na klatce schodowej i w tym momencie - voila - wychodzi jej współlokatorka. Wywala ją z mieszkania i jest zmuszona wracać do siebie na wieś. Bez kitu laska musiała być z Golubia-Dobrzynia.

Pierwsza myśl po obejrzeniu to "wtf, nie ma takich głupich ludzi". Druga myśl - "o kurwa, przecież są".



Mój ulubiony typ człowieka ever - taki, który coś odjebie, a potem udaje niewiniątko. Kręcisz z facetem koleżanki/dziewczyną kolegi/szefem/szefową? Zdziw się, że ktoś ma pretensje. Przecież to on zaczął i w ogóle o co chodzi.

Druga sprawa: za każdym jebanym razem, kiedy temat rozmowy schodzi na e-papierosy, znajdzie się jakiś przychlast, który z pełnym przekonaniem wygłasza tezę, że są bardziej szkodliwe od analogów. Zaciągając się z lubością viceroyem albo jakimś perfumowanym gównem stwierdza, że umrzesz od e-fajka, bo przecież to CHEMIA. A w ogóle to jego dziadek palił całe życie i zmarł w wieku stu sześćdziesięciu lat. W sumie patrząc na Japończyków to również można stwierdzić, że tytoń konserwuje, co nie zmienia faktu, że jest to dowód anegdotyczny i tłumaczyć to dorosłym ludziom to trochę żena. Oto skład dymu tytoniowego - trochę tego syfu jest, c'nie? Liquid e-papierosa zawiera natomiast "dobrze oczyszczoną nikotynę w bezpiecznym stężeniu (od 0% do maksymalnie 3.6%) i substancje tworzące mgiełkę, przeważnie glikol propylenowy (PG, Propylene Glycol) i/lub glicerynę roślinną (VG, Vegetable Glycerol)" (źródło). Tutaj badania, ale chuj, są bardziej trujące, bo przecież chemia. Na kwejku napisali.

2 komentarze:

  1. I believe ijoy genie pd270 kit is one powerful ecig starter kit, that produces more vapor than you'll ever need. On the other hand, it is quite a simple product as well, really easy to use. To sum it up, Vaporflask Classic Mod review works great and lasts for a long time. Definitely our #1 pick and we vape it all the time.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...