Myślałam, że po The Room nic mnie nie zaskoczy, że ten film puka w dno od spodu i ciężko jest go pobić (jak ktoś nie kojarzy, polecam obejrzeć recenzję Nostalgia Critica). Ale odkryłam wytwórnię Asylum, która specjalizuje się w niskobudżetowych przeróbkach znanych hitów. I wiecie co? To jest jebana kopalnia i dowód na to, że co prawda z gówna złota nie ukręcisz, ale w drugą stronę to działa.
Sharknado nie da się oglądać na trzeźwo. Jest to wzruszająca, dramatyczna historia ludzi, w których życie nagle wkroczyła trąba powietrzna z rekinami w środku. Rekiny atakują więc również na lądzie i w powietrzu. Tak, to ma sens.
Obsada, składająca się ze starannie dobranych kawałków drewna nieposiadających profili na filmwebie, również robi wrażenie.
Koleś w prawym dolnym rogu to nasz główny bohater, surfer, który jak się okazuje potrafi również opatrywać rany, pilotować śmigłowiec itp., a poza tym jest właścicielem baru na plaży i w chwili zagrożenia postanawia bronić swojego dorobku życia. Pomaga mu w tym widoczna na zdjęciu dziunia, która jest kelnerką pracującą w stroju bikini i mimo że każą jej iść do domu, postanawia również bronić swojego miejsca pracy. Przyjacielem głównego bohatera jest - jak widać - sam Till Lindemann, który w filmie jest strasznym twardzielem, i po tym, jak rekin prawie odgryzł mu nogę, chodzi lekko skrzywiony i non stop wali suchary o tym, że prawie stał się małą przekąską i że zobaczymy, kto kogo zje i w ogóle heheszki.
Natomiast koleś po prawej stanowi element komiczny, mianowicie jest miejscowym pijaczkiem przysypiającym akurat w chwili ataku rekinów nad kolejnym drinkiem. Oczywiście okazuje się bardzo skuteczny, zabija rekina stołkiem barowym, mówi, żeby się nie śmiać z jego stołka, a następnie ginie i jest to bardzo wzruszające, i wszyscy są smutni, bo go nie doceniali.
Co ciekawe - dziunia jest regularnie macana przez miejscowego pijaczka i innych klientów, na co reaguje jakimiś pseudozłośliwościami albo pokazywaniem faka, ale tak poza tym to heheszki. Natomiast gdy dostaje broń, zmienia się w Xenę wojowniczą księżniczkę i strzelając wali takie suchary, że aż wstyd mi było to oglądać. "Cholera, mam dziś pecha do rekinów! - tu wyszczał. "Ojej nie mamy klucza!!111" - "Odsuńcie się, ja mam klucz!!11" - WYSZCZAŁ w drzwi. Pienkna i pszebiegła, jak napisał ktoś w komentarzach na filmwebie o Daenerys.
Średnio co pięć minut ktoś mówi "niewiarygodne" albo "musimy uciec na wyżej położone obszary".
Po prawej - była żona głównego, okropna, zmanierowana suka, która ponformowana telefonicznie o klęsce żywiołowej reaguje tekstami typu "na pewno chcesz ode mnie pieniądze"/"na pewno chcesz odebrać mi naszą córkę". Nie przyjmuje nic do wiadomości, dopóki rekin nie zaczyna pływać u niej w salonie, a główny ją oczywiście ratuje z narażeniem życia, mimo że jest taką wredną szmatą [*]
W sumie to właśnie sobie uświadomiłam, że o tym filmie można opowiadać godzinami. Gdybym miała opisywać tutaj nielogiczności w fabule, nie starczyłoby miejsca. Napiszę tylko tyle, że w kulminacyjnej scenie główny okazuje się być również naukowcem i stwierdza, że tornado powstaje, gdy zderzają się ciepłe i zimne masy powietrza i w związku z tym zrzucając ze śmigłowca bombę w środek tornada niweluje się różnicę temperatur i tornado po prostu znika. Oczywiście ten manewr się udaje.
Boże, co za chujowe, to w ogóle nawet śmieszne nie jest.
Jeżeli chodzi o efekty specjalne, są mniej więcej takie jak w Monty Pythonie. Wygląda to tak, że mamy gumowe rekiny, dużo zraszaczy, burzę, w czasie której świeci słońce i dużo losowych wstawek wziętych chyba z youtube. Typu wszyscy uciekają przed rekinem po ulicy, a w następnym ujęciu na rekina pływa on w oceanie. Potem pokazana jest fala tsunami i znowu ludzie biegający na słońcu. Albo bohaterowie jadą po suchej szosie autem, pada deszcz. Ujęcie na przechodniów - woda do pasa. Ujęcie na samochód - zanurzone koła. W tym samym momencie ktoś woła, że zalewa samochód i musimy uciec na wyżej położone obszary. Potem wysiadają z samochodu i nie mają wody nawet po kostki. Albo rekin pływa po salonie dziesięć metrów na dziesięć, gdzie wszyscy mają wody maks po kolana. Ujęcie rekina pływającego w oceanie.
Niewiarygodne.
Animorphy zawsze spoko.
Na zakończenie kolejna historia z osiedlaka. Osiedlaka od "co ma być" zamknęli, ale odkryliśmy kolejnego. Takiego tru osiedlaka, gdzie w kolejce dowiesz się, z kim się puszcza Danka z drugiego piętra. No i mój facet nieopatrznie poprosił tam o zupkę chińską. Zupki chińskiej nie było, za to sprzedawczyni powiedziała z wyrzutem:
- By se zupę ugotował, a nie!
- No wie pani, tak nie ma czasu.
- To by se dziewczynę znalazł!
Tym jakże taktownym komentarzem kończymy dzisiejszą notkę.
Jakie "nieposiadających profili na fw", a? Rażąca nieznajomość klasyki tv z lat 90 ;) Almighty Steven z Beverly Hills 90210 CULT ETERNAL!!!oneone
OdpowiedzUsuńZa młoda jestem po prostu, Łysy już mnie uświadomił :D
UsuńPrzecięcie spadajacego z dużej wysokości rekina w pół przy pomocy piły mechanicznej, mistrz! Właśnie sobie oglądam :-P
OdpowiedzUsuń