Postapokalipsa to coś, co kocham. Nie zaliczam się co prawda (jeszcze) do ludzi, którzy w przerwach od grania w Fallouta biegają po bunkrach i robią sobie zdjęcia w maskach gazowych, planuję za to wycieczkę do Czarnobyla. Subiektywny wybór książek o tematyce postapokaliptycznej zaczynamy więc oczywiście od słynnego Metra 2033. Poniżej piękna wizja z gry komputerowej:
Sama koncepcja umieszczenia niedobitków wojny nuklearnej w tunelach metra działa na wyobraźnię. Klimat jest. Osobiście najbardziej dobijała mnie nie tyle atmosfera nieustannego zagrożenia, co siermiężność i ogólny paździerz dominujący w otoczeniu. Brud, smród, grzyb, rdza, ciemność i nieświeże powietrze. Blade, niedożywione dzieciary. Życie na wiecznej prowizorce, w tłoku i niewygodzie. Dziwne rzeczy czające się w opuszczonych tunelach. A to wszystko niepokojąco plastyczne, realistyczne, łatwe do wyobrażenia.
Fabuła prosta i stara jak świat, młody chłopak wyrusza w drogę, w której stopniowo poznaje świat, dojrzewa, spotyka różnych ludzi itp. Droga co prawda krótka, nie jest to drugi Frodo Baggins czy ten małolat u Silverberga, ale zawierająca zdumiewający przegląd potencjalnych społeczności w postapokaliptycznym świecie. Całkiem prawdopodobnych dodajmy, w końcu powszechnie wiadomo, że w czasie kryzysu zyskują zwolenników ruchy skrajne, czy to polityczne, czy religijne.
Bohater bywa niestety wkurzający, a raczej wkurzająco nijaki. Taki chłopek roztropek z naiwnym spojrzeniem na świat. Stalkera na moje z niego nie będzie, chyba że się wyrobi. Niby bardzo młody, ale heloł, chyba w tak ekstremalnych warunkach wypadałoby dojrzeć nieco szybciej. Nie poleciałabym na niego w każdym razie, a lubię jak bohater jest sexy. Za to Hunter... Zdecydowanie brałabym, jest prawie taki fajny jak Harry Hole :D
Dobra, starczy. Jestem pustakiem :(
Polecam również muzykę pasującą tematycznie, dość specyficzną, nie znalazłam jak dotąd innego zespołu, który tworzyłby coś podobnego. Cały album Nuclear Winter zdecydowanie wart jest przesłuchania :)
Seria ma oczywiście dalsze części, ja póki co sięgnęłam po te autorstwa Glukhowsky'ego, reszta czeka na swoją kolej i nie wiem, kiedy się doczeka, bo mam tonę książek do przeczytania.
Zatopione miasta autorstwa Gościa o Nazwisku Nie Do Zapamiętania to mroczna, pesymistyczna wizja przyszłości w świecie wyniszczonym przez podnoszący się poziom oceanów, nasuwający refleksję nad kruchością naszej cywilizacji bla bla bla bla. Gdzieś daleko istnieją cywilizowane miasta, ale akcja toczy się na pożeranych przez dżunglę obszarach opanowanych przez walczące ze sobą o wpływy bojówki. Korozja, gnicie, nieletni żołnierze, narkotyki i mnóstwo bezsensownej przemocy. Maczety rdzewieją i ciężko obcina się głowy.
Główna bohaterka jest pozbawioną prawej ręki nastolatką chińskiego pochodzenia, zgłębiającą pod okiem opiekuna tajniki medycyny, co w prymitywnych warunkach oczywiście też nie wygląda najlepiej. Nieco wbrew logice ratuje rannego superżołnierza - poddaną genetycznym modyfikacjom, nieludzko silną i odporną, pozbawioną uczuć hybrydę człowieka i zwierzęcia. Wspólnie próbują opuścić zatopione miasta.
Książka wciąga od pierwszych stron. Od pierwszych stron siedzimy w dusznej, gorącej dżungli, a wokół czają się partyzanci. Chylę czoła przed wyobraźnią i stylem autora.
typowy przykład gównianej okładki :P
Znów Rosjanie, tym razem klasyka klasyki, czyli Strugaccy. Cóż poradzę, że są mistrzami.
Znamienne, że Piknik na skraju drogi jest... kameralny. Nie ma jakiegoś epickiego polotu godnego ekranizacji o niebotycznym budżecie. Nie ma efekciarstwa, co pozwala wczuć się w sytuację bohaterów. Pierwsi w literaturze stalkerzy nie są herosami, tylko zwykłymi ludźmi, mającymi żony i dzieci zdeformowane niszczącym działaniem zony. Dużo jest w książce codzienności, dużo gadania, brakuje typowych dla science fiction opisów rozwiązań technologicznych. Na tym niepozornym tle wydarzenia mające miejsce w zonie nabierają tym bardziej niesamowitego wymiaru.
Niepokojące i dające do myślenia, dużo filozoficznych pytań, pozycja obowiązkowa dla fanów postapokaliptycznych klimatów.
P.S. Wstyd się przyznać, ale aktualnie czytam Daenikena. Nie żebym była zwolenniczką spiskowych teorii dziejów, ale wszelkiego rodzaju historie o kosmitach odwiedzających Ziemię, zaawansowanych technologicznie starożytnych cywilizacjach itp. stanowią niesamowitą pożywkę dla wyobraźni. Po prostu dobrze mi się to czyta :P
P.S. 2. A tutaj macie ciekawy przykład, jak można nazwać swoje postacie w grze:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz