W dzisiejszych czasach nikt nie uczy się tak po prostu, nie uprawia sportu dla funu i nie pracuje nad sobą we własnym zakresie. Żeby zmienić cokolwiek, konieczne jest:
1. założenie bloga/instagrama o tytule typu "life coaching", "fitness shit" czy coś w tym stylu, na który zależnie od tematyki wrzucamy zdjęcia sfotoshopowanych tyłków w spodenkach nike albo dizajnerskich fiszek w towarzystwie kubka kawy z czekoladową posypką (zamieszczamy dwie notki, po czym tracimy motywację)
2. zakup airmaxów, smartwatcha i kalendarza Ewy Chodakowskiej, które następnie lądują na allegro
3. wykupienie sesji u coacha, który powie nam, żeby się nie poddawać i w ogóle
Coach to jeden z zawodów istniejących we współczesnej kulturze korporacyjnej nie wiadomo po co. Terror produktywności nie pozostawia wiele czasu na refleksję, stąd też potrzebujemy nakierowania na właściwy tok myślenia, zgodnie z którym jedynym słusznym sposobem na życie jest wysiadywanie dupogodzin, robienie sprzedaży i relaksowanie się na dzwonek w ramach imprez integracyjnych bądź multisporta.
Wkrótce będziemy potrzebować coucha od oddychania, odpoczywania, jedzenia i spania, wszystkie te czynności powinny być bowiem podporządkowane produktywności. Jeśli chodzi o zajęcia po pracy, języki obce i excel są słuszną drogą rozwoju, słuszne są również rozrywki takie jak paintball czy seriale typu Californication czy Gotowe na wszystko. Z książek Pawlikowska. Filozofia, sztuka i fizyka skłania niepotrzebnie do myślenia.
Prosze o kontakt ze mną na organizacjapopik@gmail.com to ważne.
OdpowiedzUsuń