Jak wiadomo, na większości kościołów w Polsce zamontowane są stacje bazowe GSM. Rzecz jasna parafie zyskują na tym niezłą kasę i tak sobie myślę, że naginając przepisy prawne (dość mocno) można by im wytoczyć proces o udostępnienie niezbędnej infrastruktury na podstawie TFUE. Ale ja nie o tym.
Był sobie kościół, na którym anteny nie wyglądały bynajmniej tak jak na powyższym obrazku. Wręcz przeciwnie, nie rzucały się w oczy, ponieważ zostały wmontowane w piękny krzyż nad wejściem. Nie było widać żadnych kabli, ale w końcu ktoś wyczaił, jak wygląda sytuacja i pojawiły się oskarżenia o profanację, pikiety pod kościołem itp. Ksiądz dogadał się z operatorem, operator poszedł mu na rękę i zafundował mosiężny krzyż nad wejściem. Anteny zostały umieszczone na wieży, szpecąc cały budynek. Ba doom tss.
Z kolei inny ksiądz, zdenerwowany faktem, że ludzie na mszy korzystają z telefonów, zamontował zagłuszacze sygnału. Wszystko ładnie pięknie, tyle że na posiadanie takich urządzeń trzeba mieć zgodę Urzędu Komunikacji Elektronicznej. A że sygnał był zagłuszany w promieniu jakichś 500 metrów, to dość prędko ktoś to wyczaił. Poleciała skarga do UKE. 50 000 kary, lol.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz