Niczym nieskrępowana wyobraźnia, pełna rozmachu wizja dalekiej przyszłości, świat niezwykły i prawdopodobny zarazem, a do tego ciekawie przedstawione postacie - to właśnie "Starplex" Roberta J. Sawyera.
Podróże międzygwiezdne stały się realne, odkąd ludzkość odkryła sieć skrótów czasoprzestrzennych łączących najważniejsze punkty galaktyki - takie kosmiczne metro, zbudowane przez nieznaną cywilizację. Na ogromnej stacji kosmicznej Starplex oprócz ludzi przebywają dwie zaprzyjaźnione rasy. Waldahudeni to świniopodobne, kudłate istoty z mroźnej planety Monotonii, na której panuje matriarchat, jako że na jedną samicę przypada pięciu samców i muszą oni ostro rywalizować. Z kolei Ibowie (Ib to skrót od "integracyjnej bioistoty) stanowią melanż siedmiu niezależnych form życia, które łącznie tworzą coś w rodzaju stoliczka na kółkach, z siatką sensoryczną do odbioru bodźców i komunikacji, oraz "mózgu" w formie przypominającej arbuza. Istoty te żyją po 600 lat, największą zbrodnią w ich społeczeństwie jest marnowanie czasu, na Starpleksie zaś posiadają urocze pseudonimy typu Drezynka.
Brzmi spoko? Ale to jeszcze nic. Oprócz tego na zalanej wodą części Starpleksu mieszkają delfiny. Po tym, jak ludziom udało się z nimi skomunikować, okazało się, że jest to rasa równie inteligentna jak my, w dodatku świetni piloci. Dlaczego wcześniej delfiny nie nawiązały kontaktu? Bo nie uważały ludzi za godnych uwagi, w końcu mięczaki również posiadają muszle, tak jak ludzie łodzie i nie świadczy to o inteligencji.
Nie tylko ze względu na kulturowe różnice relacje między bohaterami bywają napięte, również między ludźmi pojawiają się kłótnie. Wszystko to jest psychologicznie wiarygodne, tym bardziej w zamkniętej przestrzeni stacji. Ale pojawia się konkretny problem - z jednego ze skrótów wychodzi coś wielkiego. Jebitnie wielkiego, idealnie okrągłego, bez śladu spawów, nitów czy jakichkolwiek łączeń. Po pobraniu próbek okazuje się, że obiekt wykonany jest z materii o niespotykanych we wszechświecie właściwościach...
Nie pamiętam, kiedy ostatnio jakaś książka zadziałała mi do tego stopnia na wyobraźnię. Polecam osobom o otwartych umysłach, tęskniących za niezwykłością i przygodą. Przyda się również jakaś minimalna wiedza fizyczna (typu czym jest wormhole albo ciemna materia), żeby nie zerkać co chwilę do wikipedii. "Starplex" pozwala oderwać się od rzeczywistości i przenieść się w niesamowity, dziwaczny, aczkolwiek teoretycznie prawdopodobny świat eksploracji dalekiego kosmosu. Lektura wzbudziła we mnie tęsknotę za innością i wiedzą, która pozwoliłaby przekroczyć nieprzekraczalne dotąd granice.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz