Chciałbym wierzyć, że po śmierci powrócę do życia i że jakaś myśląca, pamiętająca, czująca część mnie będzie trwać. Ale chociaż bardzo pragnę znaleźć w sobie tę wiarę, chociaż pradawne, ogólnoludzkie tradycje mówią, że istnieje życie pozagrobowe, nie wiadomo mi o żadnym fakcie, który wskazywałby, że wierzenia te nie są tylko pobożnym życzeniem. (...) Świat jest tak piękny, tak pełen miłości i moralnej głębi, że nie ma sensu oszukiwać się ładnymi historyjkami, na których poparcie mamy niewiele dowodów. Wydaje mi się, że o wiele lepiej spojrzeć Śmierci w oczy i każdego dnia odczuwać wdzięczność za te krótkie, lecz wspaniałe chwile dawane przez życie.
Carl Sagan, Miliardy miliardy
Zawsze czekam na większą imprezę albo na możliwość wydania większego hajsu na buty/kosmetyki/bieliznę wielce napalona, a po wszystkim czuję się wypalona i pusta wewnętrznie, bo uświadamiam sobie, że nie kręci mnie to już tak jak kiedyś. Tym razem było combo, bo i zakupy, i korpo impreza (na której zresztą trochę mnie poniosło). Ponownie przyszedł czas, żeby złapać oddech, nabrać dystansu i pomyśleć o tym, co naprawdę ważne. Z pomocą ponownie przyszedł mi Carl Sagan.
Uwielbiam Sagana, uwielbiam "Kontakt" i serię dokumentalną "Kosmos". "Miliardy miliardy" to książka wydana u schyłku życia autora, zawierająca rekapitulację jego poglądów na życie, wszechświat i całą resztę. Stanowi zbiór luźno powiązanych esejów dotykających najistotniejszych tematów, którymi zajmował się Sagan - tytułowe "Miliardy miliardy" to przypisywane mu powiedzenie, odnoszące się do kwestii bardzo podstawowych z punktu widzenia współczesnej nauki, ale w gruncie rzeczy nie do ogarnięcia. Rozmiary wszechświata. Wzrost zaludnienia na Ziemi. Atomy, molekuły, wirusy, bakterie. E=mc2.
Żyjemy w pięknych czasach - już w szkole podstawowej uświadamia się nam, jak złożona jest natura wszechświata. Mamy powszechną edukację, skuteczną antykoncepcję, czystą wodę, błyskawiczną komunikację, względnie przyzwoity poziom medycyny (mam na myśli, że w Europie nie umieramy już na gruźlicę/cukrzycę/whatever). Biorąc pod uwagę rosnącą popularność pseudonauki, odnoszę wrażenie, że mało kto to docenia. Dopiero patrząc z odpowiedniej perspektywy, życie jako takie wydaje się warte przeżycia. Sagan pozwala tę perspektywę dostrzec.
Rozwój nauki to jedno, druga kwestia to fantastyczna przypadkowość istnienia. Jest sprawą zdumiewającego zbiegu okoliczności, że Ziemia znalazła się w odpowiedniej odległości od Słońca, że ma idealną wielkość, skład chemiczny i pole magnetyczne, że znalazła się na linii ostrzału obfitujących w proste związki organiczne komet (obecnie chyba najbardziej popularna teoria początków życia), że nastąpiło jedno i drugie wielkie wymieranie i pozwoliło gadom ssakokształtnym, a następnie ssakom przejąć znany nam świat. Wszystkie te zbiegi okoliczności zebrane do kupy są zdecydowanie bardziej zajebiste niż wersja ze spersonifikowanym, wszechmocnym bytem, który nie wiedzieć czemu jest szalenie zainteresowany naszym życiem seksualnym, ubiorem oraz zwyczajami żywieniowymi.
Sagan patrzy również na etykę z naukowego, sceptycznego punktu widzenia, analizując zasady moralne przewijające się przez całą historię ludzkości w świętych księgach i kodeksach oraz zasadność ich stosowania w przypadku konfliktów politycznych. Odwołuje się również do teorii gier i opisuje stricte naukowe argumenty pro choice i pro life - bardzo to odmienne od emocjonalnej debaty, jaką na co dzień serwują media. Żyjemy ostatnimi czasy w terrorze emocji i podejścia opartego na partykularnych interesach.
Autor stara się również uświadomić czytelnika, jak bardzo zniszczona jest nasza planeta i jak wielki wpływ mamy na ekosystem - o ile szary człowiek niewiele może w tej kwestii zdziałać, o tyle warto mieć świadomość, że gospodarka jest istotna, lecz długofalowe koszty mogą potencjalnie przeważyć nad zyskami. I nie będzie żadnej gospodarki.
Ostatni rozdział buduje niemal prywatną więź z czytelnikiem - generalnie polecam przeczytać, ponieważ są to sprawy najwyższej wagi opisane w książce o dość skromnych rozmiarach. Pokazuje ona, że ateistyczny racjonalizm posiada własną etykę - moim zdaniem głębszą i bardziej dojrzałą niż ta podyktowana religią. Jako gatunek jesteśmy niczym osoba zaciągająca kredyt bez zamiaru spłaty, nie licząc się z tym, że zadłużenie odziedziczą jej dzieci.
Tu możecie adoptować pszczołę.
Tu możecie polubić mnie na facebooku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz